Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
porto, nie oglądając się na porzucane bez żalu ruchomości. Magowie szkoły tradycyjnej do ostatka bronili swych wypchanych krokodyli, zasuszonych ryb pił, homunkulusów, żmij w spirytusie, bezoarów i mandragor - i kończyli na stosie.
Huon von Sagar wyciągnął ze skrzyni opleciony słomą gąsiorek, napełnił dwa puchary rubinowym płynem. Zapachniało miodem i wiśniami, niezawodnie był to więc kirsztrank.
- Siadaj - wskazał krzesło - Reinmarze von Bielau. Napijemy się. Do roboty nie mamy nic. Gotowych kamforowych maści na stłuczenia mam duży zapas, są to, jak się domyślasz, leki bardzo na Bodaku chodliwe, lepiej idzie chyba tylko wywar leczący kaca. Zaprosiłem cię tu, bo chciałem pogadać.
Reynevan rozejrzał
porto, nie oglądając się na porzucane bez żalu ruchomości. Magowie szkoły tradycyjnej do ostatka bronili swych wypchanych krokodyli, zasuszonych ryb pił, homunkulusów, żmij w spirytusie, bezoarów i mandragor - i kończyli na stosie. <br>Huon von Sagar wyciągnął ze skrzyni opleciony słomą gąsiorek, napełnił dwa puchary rubinowym płynem. Zapachniało miodem i wiśniami, niezawodnie był to więc kirsztrank. <br>- Siadaj - wskazał krzesło - Reinmarze von Bielau. Napijemy się. Do roboty nie mamy nic. Gotowych kamforowych maści na stłuczenia mam duży zapas, są to, jak się domyślasz, leki bardzo na Bodaku chodliwe, lepiej idzie chyba tylko wywar leczący kaca. Zaprosiłem cię tu, bo chciałem pogadać.<br>Reynevan rozejrzał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego