mu do głowy, że właściwie to ten plan nie był taki bardzo męski. Od wiek wieków trucicielkami były kobiety, nic więc dziwnego, że on, Lesio, stuprocentowy mężczyzna, zawahał się przed taką głupią, babską robotą i wykonał ją raczej niezręcznie. Ściśle biorąc, wcale jej nie wykonał. Myśl sama w sobie była niezła, była nawet bardzo dobra, ale realizacja napotkała przeszkody, świadczące niewątpliwie jak najlepiej o jego męskości. Nie udało mu się zostać mordercą z przyczyn całkowicie od niego niezależnych.<br>Świadomość, iż wciąż jeszcze, wbrew wysiłkom, może śmiało patrzeć w oczy napotykanym milicjantom, z jednej strony przygnębiła go, z drugiej zaś niezrozumiale podniosła