żądać od życia czegoś więcej? Została przecież żoną wojownika.<br>Dopiero podczas któregoś z późniejszych spotkań zrozumiałem, że Massud wcale nie rozdzielał swojego partyzanckiego i rodzinnego żywota. Życie rodzinne było dla niego integralną, ale mniej ważną, prozaiczną stroną jego ziemskiej egzystencji. Czymś tak oczywistym i intymnym zarazem jak fizjologia. Dziwił się niezmiennie, że przybysze z odległego świata, którzy włożyli tyle trudu, by do niego dotrzeć, wypytywali o rzeczy tak błahe, tak nieistotne. Jego prawdziwym życiem była walka. <br>- Pański brat opowiadał mi, że zawsze marzył pan, by zostać żołnierzem, że zamęczał pan ojca, dowódcę królewskiej żandarmerii, ciągłymi pytaniami o rozmaite kampanie i dowódców