Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
gałęzi, poruszanych przez wiatr. Na górze grano jakieś rzewne tango. Tak więc siedziano sobie tutaj, trochę plotkowano, opowiadano rzeczy wesołe i nudne. Lucjan uprzytomnił sobie dzisiejszą scenę z panną Leopard i teraz dopiero nastąpiła reakeja. Opanowała go bezbrzeżna udręka. Przyszłość widział jak najczarniejszą, myśl o powrocie do domu była mu nieznośną. Wermel zaczął rytmicznie recytować mu Villona. Wielki testament. Opowiedział mu o swojej biedzie.
- Nie mieszkam już na Rybakach, korzystam chwilowo z gościny mego kuzyna, stroiciela fortepianów. Jakoś tam się żyje, teraz chętnie bym coś zjadł, nie mam jednak nadziei. Robię przemiłe spacery, chodzę do parku Skaryszewskiego, patrzę na staw, ogromnie
gałęzi, poruszanych przez wiatr. Na górze grano jakieś rzewne tango. Tak więc siedziano sobie tutaj, trochę plotkowano, opowiadano rzeczy wesołe i nudne. &lt;page nr=142&gt; Lucjan uprzytomnił sobie dzisiejszą scenę z panną Leopard i teraz dopiero nastąpiła reakeja. Opanowała go bezbrzeżna udręka. Przyszłość widział jak najczarniejszą, myśl o powrocie do domu była mu nieznośną. Wermel zaczął rytmicznie recytować mu Villona. Wielki testament. Opowiedział mu o swojej biedzie.<br>- Nie mieszkam już na Rybakach, korzystam chwilowo z gościny mego kuzyna, stroiciela fortepianów. Jakoś tam się żyje, teraz chętnie bym coś zjadł, nie mam jednak nadziei. Robię przemiłe spacery, chodzę do parku Skaryszewskiego, patrzę na staw, ogromnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego