gałęzi, poruszanych przez wiatr. Na górze grano jakieś rzewne tango. Tak więc siedziano sobie tutaj, trochę plotkowano, opowiadano rzeczy wesołe i nudne. <page nr=142> Lucjan uprzytomnił sobie dzisiejszą scenę z panną Leopard i teraz dopiero nastąpiła reakeja. Opanowała go bezbrzeżna udręka. Przyszłość widział jak najczarniejszą, myśl o powrocie do domu była mu nieznośną. Wermel zaczął rytmicznie recytować mu Villona. Wielki testament. Opowiedział mu o swojej biedzie.<br>- Nie mieszkam już na Rybakach, korzystam chwilowo z gościny mego kuzyna, stroiciela fortepianów. Jakoś tam się żyje, teraz chętnie bym coś zjadł, nie mam jednak nadziei. Robię przemiłe spacery, chodzę do parku Skaryszewskiego, patrzę na staw, ogromnie