A, wy portkosraje! Psie chwosty! Dybidzbany! Garnkoskroby! <br>- A kurwa twoja mać! - wrzasnął nagle, występując, Ekhard von Sulz. - Hardopyszku! Gębaczu! Nadmidupo! Wychodź na plac! <br>- Stoję na nim - odrzekł spokojnie Hayn von Czirne. - Na co się spróbujemy?<br>- Na to! - Sulz uniósł samopał. - Hardyś, Czirne, boś gracz na miecze, mocarz na topory! Ale ninie idzie nowe! Oto nowoczesność! Równe szanse! Będziemy się strzelać! <br>Wśród wrzawy, jaka się podniosła, Hayn von Czirne podszedł do konia, po chwili wrócił, niosąc strzelbę. Jeśli zaś Ekhard Sulz miał zwyczajną piszczałę, prostą rurę na kiju, bronią Czirna była artystycznie wręcz wykonana rucznica, z graniastą lufą osadzoną w wyprofilowanym dębowym