formalnych i faktycznych rządów dodekafonistów - swobody wypowiedzi w Eufonii rzeczywiście nie było. Nad publiczną mową, uczynkiem i zaniedbaniem czuwała niezmordowanie cenzura. Spod jej kontroli jedynie prywatna myśl się wymykała. Gęste sito cenzury przesiewało wszystkie słowa, jakie miały paść na publicznym forum, przepuszczając powolne, zatrzymując swawolne. <br>Działanie cenzury było nie tylko niszczące, było samoniszczące. Cenzura taiła własne istnienie. Cenzura się samocenzurowała. Do pewnego czasu dawało to pozytywne dla niej efekty. W Eufonii głoszono, że panuje tam wolność słowa, a ludek eufoński skłonny był nawet w to wierzyć, gdyby nie wypowiedzi mistrzów swawolnego słowa, przytakujących, że oczywiście "jest wolność słowa, słowa, słowa...."<br>Jakże