Otworzył drzwiczki samochodu, zapuścił silnik. Nie wiedział, dokąd jedzie i wolałby nie wiedzieć, po co... Chciałby, żeby śmierć przyszła sama.<br>W tym czasie Anna spoglądała na numer kamienicy; tak, to ta, którą wyznaczył Kloss, przechodnia. Obaj mężczyźni w kapeluszach i płaszczach szli za nią, bardziej czujni i mniej ukrywający się niż przedtem. Anna nie myślała już, nie miała siły myśleć. Po prostu wykonywała to, co rozkazał Janek. Nie wiedziała, czy istnieje szansa, nie zastanawiała się nad tym, nie pamiętała nawet o tych, którzy za chwilę ryzykować będą życiem, by ją ocalić. Chciała odpocząć - tylko odpocząć. Weszła na puste podwórze. W ciemnej