Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
Widok jego pochylonej nad kierownicą twarzy towarzyszy Małgorzacie aż do piątego czy szóstego piętra.
J est zmęczona, senna, przemarznięta.
Przyrządza sobie lekką kolację, zje ją w gorącej kąpieli.
Wędrując w stronę rozścielonego tapczana mija wbudowane w ścianę korytarzyka duże lustro.
Przystaje, zapala wszystkie światła.
Po raz pierwszy od bardzo wielu nocy i dni zatrzymuje się przed taflą kryształowego szkła.
Przygląda się sobie z uwagą. Ja również.
Niestety - ów biały akt budzi we mnie tym razem odruch ubolewania, współczucia nawet.
Małgorzata parska w końcu niewesołym śmiechem.
Oboje jesteśmy zatroskani.
Małgorzata powtarza wreszcie na głos nasze wspólne myśli: - Tak nie można dłużej, Małgorzatko
Widok jego pochylonej nad kierownicą twarzy towarzyszy Małgorzacie aż do piątego czy szóstego piętra.<br>J est zmęczona, senna, przemarznięta.<br>Przyrządza sobie lekką kolację, zje ją w gorącej kąpieli.<br>Wędrując w stronę rozścielonego tapczana mija wbudowane w ścianę korytarzyka duże lustro.<br>Przystaje, zapala wszystkie światła.<br>Po raz pierwszy od bardzo wielu nocy i dni zatrzymuje się przed taflą kryształowego szkła.<br>Przygląda się sobie z uwagą. Ja również.<br>Niestety - ów biały akt budzi we mnie tym razem odruch ubolewania, współczucia nawet.<br>Małgorzata parska w końcu niewesołym śmiechem.<br>Oboje jesteśmy zatroskani.<br>Małgorzata powtarza wreszcie na głos nasze wspólne myśli: - Tak nie można dłużej, Małgorzatko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego