gorących, co w stepowej pieśni. Zdawało się, że ziemia bije sercem dziewczyny, tak jak step tętentem źrebaczka. Tak się zaczynało kazachstańskie lato. <br>Mechanicy, chłop w chłopa, noszący szykowne skórzane kurtki, zarabiali sporo rubli i mogli sobie pozwolić na kosztowne podarunki: korale i jedwabne chustki w kwiaty. Pierwsze posiadaczki tych wspaniałości nosiły się dumnie, ale niebawem niepokojąco ich przybywało, aż jęły spozierać na siebie z ukosa i wreszcie jak w zmowie schowały jedwabie do kuferków. Odtąd działalność ośmiu mechaników nie była tak jawna i łatwa do wytropienia. Każdy z nich, nie wyłączając niegdysiejszego popa, był łasy na kobiece wdzięki, buczał i pchał się