brzuch, plecy, ale Liść nie rozluźnił chwytu. Dopiero kiedy tołpawa ucichła, Doron wyciągnął <orig>karoggę</> z jej czaszki, odskoczył do tyłu. Potwór runął bez jęku.<br>Doron stał jakiś czas w bezruchu, patrząc na swe dzieło. Dał się pochwycić tołpawie jak durny młodzik, bo dawno już nie walczył. Tym razem umknął śmierci o włos.<br>Dopiero teraz poczuł kłucie w łydce. Pochylił się. Jednym szarpnięciem wyrwał kawałek gałązki, który wrósł już w jego ciało. Podniósł pięść do oczu. Na dłoni, wilgotnej od krwi człowieka i posoki potwora, leżał suchy jak wiór patyczek, który na oczach Dorona rozkruszył się i rozpadł.<br>Mężczyzna kucnął.<br>- Dzięki ci, siostrzyczko