i paru gości pod sceną nawet ruszyło w pogo. Niespodzianka miała przygotowane pięćdziesiąt numerów, zagrali może trzydzieści, bo publiczność się zmęczyła, ale wierzcie mi, takiego zestawu żelaznej klasyki nigdy nie słyszeliście. Był "Passenger" bo być musiał, i była "Gloria" i Clash i Green Day i nawet T.Rex nie wspominając o rockowym coverze Marka Grechuty. I to jest właśnie postmodernizm, kochani. Oczywiście wśród publiki było dużo pięknych kobiet, może groupies, choć kto wie. I bramkarze wyrzucili z klubu słynnego Konnaka, który odlewał się do umywalki, niektórzy z nich chcieli go nawet napierdolić, choć w odwecie powinni mu się zlać do środka