doniesienia z frontu, jest właśnie największym sukcesem naszej młodej demokracji.<br> Ale, rzecz jasna, szczęście nigdy nie bywa pełne. Oto wraca wywołany po części przez "Gazetę Wyborczą" temat "piątej władzy" (czyli rzekomych związków służb specjalnych z prasą). "Wyborcza" przedstawia "historię brzydkich przecieków" oraz dzieli krajowe media na te, które "dostają dokumenty obciążające ťsolidaruchówŤ", i te, które "mają przecieki na ťczerwonychŤ". Moim zdaniem, problem nie polega na tym, że "ma się brzydkie przecieki" na czerwonych, zielonych, czarnych, żółtych lub fioletowych. W każdym normalnym, demokratycznym kraju dziennikarze mają obowiązek pisać prawdę, ale zarazem święte prawo zasięgać informacji choćby u diabła - na tym m.in