bliska dwa głuszce. Pierwszy, dobrze widoczny na tle nieba, tokuje w miejscu trudnodostępnym i przewodnik Krzyśka decyduje, że podejść go nie sposób. Drugiego Krzysiek podskakuje sam. Zbliża się na 35 metrów, strzela, ptak zaczyna spadać, lecz w połowie drzewa macha skrzydłami i odlatuje. Wieczorem dochodzimy do wniosku, że głuszec zaliczył obcierkę po głowie. Krzysiek strzelał od tyłu, widząc wielki rozpostarty wachlarz. Mierząc w ten wachlarz z dołu po prostu strzelił za wysoko i któraś z bocznych śrucin otarła się o głowę, na krótko ogłuszając ptaka.<br> Zbyszek tego ranka nie słyszy ani jednej pełnej pieśni, choć ma wiele dowodów na to, że