Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
Zrozumiałem, że muszę rozładować w niej kompleks uszu, gdyż w przeciwnym razie nasza miłość skazana będzie na zagładę.
Nagle wzrok mój zatrzymał się na reprodukcji autoportretu Van Gogha, która wisiała nad kominkiem. Ten wielki, nieszczęśliwy i antypatyczny szaleniec patrzał na mnie chytrze i porozumiewawczo spod bandaża, który zakrywał ranę po obciętym uchu.
A więc nie tylko ja! On także we własnych uszach widział przyczynę swoich klęsk i niepowodzeń. On także miał swoją Joannę, która popchnęła go do tego rozpaczliwego kroku. Teraz wiedziałem już, co mam zrobić.
W sobotnie popołudnia Joanna przychodziła do mnie na obiad, który przyrządzałem własnoręcznie, jako że mam
Zrozumiałem, że muszę rozładować w niej kompleks uszu, gdyż w przeciwnym razie nasza miłość skazana będzie na zagładę.<br>Nagle wzrok mój zatrzymał się na reprodukcji autoportretu Van Gogha, która wisiała nad kominkiem. Ten wielki, nieszczęśliwy i antypatyczny szaleniec patrzał na mnie chytrze i porozumiewawczo spod bandaża, który zakrywał ranę po obciętym uchu.<br>A więc nie tylko ja! On także we własnych uszach widział przyczynę swoich klęsk i niepowodzeń. On także miał swoją Joannę, która popchnęła go do tego rozpaczliwego kroku. Teraz wiedziałem już, co mam zrobić.<br>W sobotnie popołudnia Joanna przychodziła do mnie na obiad, który przyrządzałem własnoręcznie, jako że mam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego