z Kitaharą? Było inne, większe? <br>Po co pytać, przecież już tego nie będzie. Skończyło się w jeden dzień, cały trip. Tyle, co zostało - popalona kurtka skórzana i to pieczenie między nogami. Siniak na udzie, zauważyłam go dopiero w kiblu. Szpony Kitahary albo Kronholtza. Płatki płonącej róży, cały brzuch jakby mi obierało od środka, po prostu pali. Ale inaczej niż po porodzie, wtedy wszystko się zmieliło nagle w taki flak, a teraz napięte, gorące, aż promieniuje tym pieczeniem. Doigrałam się wreszcie, mam w bebechu reaktor. Z uszkodzonym chłodzeniem. Jak Czernobyl walnął, też siedzieli wszyscy na basenie. Z dziećmi poszły we dwie, Julia