Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
przyszli, to dopiero się zaczęli w politykę bawić, a mordercy chodzą spokojnie po ulicach. My to się chyba skądś znamy, co nie - uśmiechnął się przymilnie.
- Raczej nie, nie przypominam sobie.
- Może, może... Na placu pana chyba dzisiaj widziałem, tam gdzie uroczystości będą.
Jakie, do cholery, uroczystości, trzeba stąd iść. Ten obłąkany rytm, pieprzona duchota, ten zapity brudas. To nie ma sensu. W taką pogodę na pewno tu nie przyjdzie.
Po śródmieściu nie wiedzieć czemu snuły się tłumy znudzonych policjantów. Białych i niebieskich. Na latarniach, balkonach i urzędach pełno było chorągiewek. Biało-żółtych i biało-czerwonych. Zaskoczony zauważył święte obrazki w oknach
przyszli, to dopiero się zaczęli w politykę bawić, a mordercy chodzą spokojnie po ulicach. My to się chyba skądś znamy, co nie - uśmiechnął się przymilnie.<br>- Raczej nie, nie przypominam sobie.<br>- Może, może... Na placu pana chyba dzisiaj widziałem, tam gdzie uroczystości będą.<br>Jakie, do cholery, uroczystości, trzeba stąd iść. Ten obłąkany rytm, pieprzona duchota, ten zapity brudas. To nie ma sensu. W taką pogodę na pewno tu nie przyjdzie.<br>Po śródmieściu nie wiedzieć czemu snuły się tłumy znudzonych policjantów. Białych i niebieskich. Na latarniach, balkonach i urzędach pełno było chorągiewek. Biało-żółtych i biało-czerwonych. Zaskoczony zauważył święte obrazki w oknach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego