dłoni, upadł na dywan, Róża przytomniej wpatrzyła się w szybę. <br>Księżyc zawsze ją obezwładniał. Twierdziła, że boi się nocnego nieba i że kocha ten strach. Odbywając wieczorne spacery dla zdrowia <page nr=115> potrafiła pośród kłótni z mężem o jakąś błahą sprawę dnia stanąć nagle i - z twarzą wzniesioną ku niebu - zamilknąć. Światło oblewało rysy, diese Nase węszyła zapach gwiazd, oczy i zęby błyszczały niewystygłą złością, po chwili jednak już - zachwytem. Szarpała Adama za rękaw: <br>- Patrz, patrz... <br>Adam sumiennie wyliczał konstelacje, planety, nowo odkryte sensacyjne gwiazdy. Nie słuchała, nigdy nie nauczyła się tych nazw. Zamykała w końcu oczy i stała tak, z przegiętą w