głębi domu, pokazywałby w asyście, celebrował, opowiadał historie, jak je zdobył, w czyich rękach były poprzednio i jakie szczęście przynoszą właścicielowi. Oprócz wartości kamienia wysoko cenią ich siłę magiczną.<br>Ale Margit już ruszyła uliczką, zapatrzona w wysokiego Hindusa o czarnej grzywie namaszczonej tłuszczem. Na czole miał żółtobiały znak trójzęba. Kroczył obojętnie, jakby nie widział nikogo. Tłum się przed nim rozstępował. Był nagi, muskularne ciało lśniło ciepłym brązem, haftowany koralikami futerał okrywał szczelnie męskość, raczej ją podkreślał niż przysłaniał.<br>Minął ich, patrząc nad głowy ludziom, w niebo czerwone, pełne ogni wieczornych.<br>- Sadhu... Czciciel Wisznu.<br>- Nie rozumiem...<br>- Święty. Świat jest dla niego złudą