żyleta. Żyleta to seksówa, Pamela Anderson, z ustami nabrzmiałymi jak serdelki. Jarek mówił, że jest do niej podobna, właśnie z ust, bo do silikonu w staniku jeszcze daleko.<br>Tych numerków nie było znów tak wiele, ze sto najwyżej, oczywiście mniej więcej, a wszystkie odbywały się w piątki i soboty pod oborą. Tak małolaty nazywają dyskotekę w szczerym polu. Wielki hangar na tysiąc kłębiących się ciał. Gdyby ojciec zobaczył pulsujący tłum, skojarzyłby się mu z piekłem Boscha. Rodzice po całym dniu zajęć lubią leniwy spokój telewizyjnego wieczoru. Nie pojęliby, jak można oddychać ciężkim od zapachu dezodorantów i potu powietrzem, jak można utrzymać