nie ma nawet jego imienia, nie ma nic, poza napisem:<br> - Sic iacet pulvis, cinis et nihil*.<br><br>1980</><br><br><br><br><br><br><div><tit>Jan Cybis</><br><br><q>Każda generacja przywłaszcza sobie pewne konflikty, którymi generacja<br>następna przestaje się interesować.</><br>Pierre Boulez<br><br> Śmierć Jana Cybisa, przyjaciela i artysty, któremu, obok<br>Waliszewskiego, zawdzięczam malarsko najwięcej, żąda ode mnie próby<br>określenia, obrysowania, w czym tkwiła siła, miara, a także granice<br>jego talentu, siła jego osobowości i jego wpływu na najbliższych<br>kolegów - a potem bezpośredniego i pośredniego wpływu na malarstwo w<br>Polsce. Nie będzie to dla mnie łatwe i temat ten nie może być tutaj<br>wyczerpany: przecież ostatnie trzydzieści pięć lat - więcej niż