warszawską jesień, ciepłą i kolorową. Wypił herbatę, zjadł kanapki, które przywiózł jeszcze z Zakopanego, po czym zostawił płaszcz i sprawdziwszy na planie miasta, pojechał na Wawelską.<br><br><br><tit>Odcinek 10</><br>Marta leżała w niewielkim, czteroosobowym pokoju, ubrana w kolorowy szlafrok, uczesana, umalowana i uśmiechnięta. Do lewej ręki miała podłączoną kroplówkę, na stoliku obtłuczony kubek z kompotem, wargi spierzchnięte i błyszczące oczy. Uniosła się na poduszkach i wyciągnęła do niego prawą rękę, ale ten ruch zmęczył ją najwyraźniej tak, że położyła głowę, ręka opadła na koc, oczy się zamknęły. Po chwili otworzyła je i nadspodziewanie przytomnym głosem powiedziała.<br>- Witaj, już myślałam, że nie zdążysz