się, widziałam tylko konia, który stał spokojnie z opuszczona głowa, nie widziałam Pawlika. Poszłam powoli wzdłuż muru, zaciekawiona, trochę przestraszona, że zostawił mnie sama na tym odludziu.<br>Pawlik leżał na wznak, w głębokiej bruździe, która przed chwila wyorał, z otwartymi oczami wpatrzonymi w niebo, nieruchomy, lekko przysypany obsuwającą się z obu stron ziemia. Koń stał nieruchomo, zaprzęgnięty do przewróconego pługa. Gawrony powoli, w ciszy penetrowały świeża ziemię i wydłubywały z niej swoje śniadanie.<br>Stałam tam, nie rozumiejąc, co się właściwie stało, bo przecież byłam mała dziewczynka, nie znałam śmierci, czasem o niej słyszałam, ale nigdy nikt mi tego nie wytłumaczył, nie