zmienię! Nie mam dowodów. Tamtemu uwierzą, nie mnie.<br>I komu byłoby na rękę dziś, kiedy sprawa zamknięta, wszczynać śledztwo od nowa... Milczeć, żeby nie mówiono źle o nas, o ambasadzie. Milczeć dla dobra Węgier? Zacisnął splecione dłonie do bólu. Przecież to nikczemne! Czy zawsze prawo na tym świecie służy do obwarowania niesprawiedliwości tych, którzy umieją się nim posłużyć? I nagle przyszedł mu na myśl Czandra, pokusa, by jemu całą sprawę przedstawić. Czuł, że ten by umiał złapać winnego za gardło, jeśli nie zmusić do prośby o odwołanie, do ucieczki, to obdarłby ze skóry, oskubał do ostatniej rupii, zatruł życie.<br>Wzdrygnęli się