spoczął na psach.<br>Słońce paliło skórę.<br>Jeden z psów, wielki czarny kundel, otworzył oczy i podniósł głowę z ziemi. Wyciągnął szyję w stronę Magwera, na chwilę zastygł w bezruchu.<br>Mężczyzna ruszył dalej.<br>Pies znów się położył. Jednak nie zamknął oczu.<br>Koło studni siedziało kilku grodowych. To tu właśnie, jak nakazywał obyczaj, zgłaszali się ci, którzy otrzymali znak od <orig>bana</>, okazywali Jarzębinę Przyzwania. Potem grodowi prowadzili więźniów do Gorczem.<br>Magwer minął studnię, zatrzymując się dopiero przy rosnących na placu topolach. Usiadł w ich cieniu, opierając się o chłodny pień.<br>Towarzysze Magwera rozdzielili się. Jeden usiadł obok chłopaka, drugi stanął przy straganach, trzeci