Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
spoczął na psach.
Słońce paliło skórę.
Jeden z psów, wielki czarny kundel, otworzył oczy i podniósł głowę z ziemi. Wyciągnął szyję w stronę Magwera, na chwilę zastygł w bezruchu.
Mężczyzna ruszył dalej.
Pies znów się położył. Jednak nie zamknął oczu.
Koło studni siedziało kilku grodowych. To tu właśnie, jak nakazywał obyczaj, zgłaszali się ci, którzy otrzymali znak od bana, okazywali Jarzębinę Przyzwania. Potem grodowi prowadzili więźniów do Gorczem.
Magwer minął studnię, zatrzymując się dopiero przy rosnących na placu topolach. Usiadł w ich cieniu, opierając się o chłodny pień.
Towarzysze Magwera rozdzielili się. Jeden usiadł obok chłopaka, drugi stanął przy straganach, trzeci
spoczął na psach.<br>Słońce paliło skórę.<br>Jeden z psów, wielki czarny kundel, otworzył oczy i podniósł głowę z ziemi. Wyciągnął szyję w stronę Magwera, na chwilę zastygł w bezruchu.<br>Mężczyzna ruszył dalej.<br>Pies znów się położył. Jednak nie zamknął oczu.<br>Koło studni siedziało kilku grodowych. To tu właśnie, jak nakazywał obyczaj, zgłaszali się ci, którzy otrzymali znak od &lt;orig&gt;bana&lt;/&gt;, okazywali Jarzębinę Przyzwania. Potem grodowi prowadzili więźniów do Gorczem.<br>Magwer minął studnię, zatrzymując się dopiero przy rosnących na placu topolach. Usiadł w ich cieniu, opierając się o chłodny pień.<br>Towarzysze Magwera rozdzielili się. Jeden usiadł obok chłopaka, drugi stanął przy straganach, trzeci
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego