i czekały w Łodzi na papiery do Francji. Ich ojciec nie żył. Przyjechał chłopiec, który pamiętał mnie z poznańskich obozów, ale ja musiałam sprzedać ziemię, nie mogłam przecież tak ziemi zostawić. Przez tę ziemię nie wyjechałam. A gdy wreszcie sprzedałam, to komuniści wymienili pieniądze i nie miałam nic.<br><br>Z Osjakowa ocalał Marian, starszy ode mnie o siedem lat. Z komunistycznej rodziny, w polskim podziemiu byli. Jak w Wieluniu zabili tamtych dwóch Żydów, to uciekł do Łodzi. Przyszedł i dużo mówił o moim dziadku i moich rodzicach, wzięliśmy ślub cywilny. Ja myślałam, że sprzedam ziemię i wyjedziemy - do Francji, do Australii, gdziekolwiek