imię mojej matki, a Dyffryn pradziadka. I nie ma w tym nic śmiesznego, poeto. A ty sam, ciekawość, jak się nazywasz? Przecież Jaskier to oczywisty pseudonim.<br>- Nie mogę używać i zdradzać prawdziwego nazwiska - odrzekł tajemniczo bard, zadzierając dumnie nos. - Jest zbyt słynne. <br>- A mię - włączyła się nagle do rozmowy Milva, od dłuższego czasu ponura i milcząca - srodze źliło, gdy mię spieszczali na Maja, Mania albo Marilka. Gdy ktoś takie imię słyszy, zara duma, że wolno po tyłku klepać. <br> <br>Ciemniało. Żurawie odleciały, ich trąbienie ucichło w oddali. Uciszył się wiaterek, wiejący od wzgórz. Wiedźmin schował <orig>sihill</> do pochwy.<br>To było dziś rano. Dziś rano