Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
zdejmując płaszcz z jej ramion, w mrocznym chłodzie nie oświetlonej jeszcze sieni. - Narobiłem przez ten czas moc głupstw, których skutki będą opłakane.
Służący zapalał pośpiesznie lampę, a chłopiec kredensowy wynosił z samochodu paczki i kładł je na marmurze stołu.
- Proszę Michała zabrać to wszystko do spiżarni - powiedziała matka.
I zresztą od razu było widać, że te pakunki to herbata, kawa, czekolada, rodzynki - nic innego.
- Nie widzę jeszcze świec - powiedziała matka licząc paczki - gdzieś muszą być cztery paczki świec. Michale, proszę spytać szofera.
- Strasznie mi to wszystko przyjemnie pachnie - rzekł Hubęrt - założyłbym się, że tu gdzieś jest wanilia. Nigdy nie mogę się dowiedzieć, po
zdejmując płaszcz z jej ramion, w mrocznym chłodzie nie oświetlonej jeszcze sieni. - Narobiłem przez ten czas moc głupstw, których skutki będą opłakane. <br>Służący zapalał pośpiesznie lampę, a chłopiec kredensowy wynosił z samochodu paczki i kładł je na marmurze stołu. <br>- Proszę Michała zabrać to wszystko do spiżarni - powiedziała matka. <br>I zresztą od razu było widać, że te pakunki to herbata, kawa, czekolada, rodzynki - nic innego. <br>- Nie widzę jeszcze świec - powiedziała matka licząc paczki - gdzieś muszą być cztery paczki świec. Michale, proszę spytać szofera. <br>- Strasznie mi to wszystko przyjemnie pachnie - rzekł Hubęrt - założyłbym się, że tu gdzieś jest wanilia. Nigdy nie mogę się dowiedzieć, po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego