Pani Fujimori kłania się. Już nie pamiętam, komu najpierw - gościowi przez grzeczność, czy mężowi przez uszanowanie. Nieskończoną ilość razy. Otwiera drzwi samochodu. Tak, tak, w Ameryce macie lepsze, my wiemy, ale mam nadzieję, że mimo to jechało się panu, Andy San, znośnie - zdają się mówić jej złote oczy, w których odbijają się lampiony.<br> Pani Fujimori podaje domowe buty. Pani Fujimori odbiera moje pionierki i ustawia je w równym szeregu pod ścianą, gdzie oczekuje właścicieli cała armia obuwia, z których każda para zmieściłaby się bez trudu w produkcie Radomskich Zakładów Obuwniczych - but nr 43.<br> Czy nie chcę zmienić skarpetek? Czy nie chcę się