kiedy w moje mięśnie osypie się szary piasek zmęczenia.<br> Do roboty lubiłem wychodzić w koszuli lub w podkoszulku, spoglądając ukradkiem, jak chodzą na ciasnej uwięzi moje przydymione słońcem mięśnie, jak po twardym brzuchu spływa złocąca się we włoskach strużka potu.<br> A gdy przychodziłem nad wodę, wybierałem najwyższy brzeg i golusieńki, odbijając się stopami od stwardniałej ziemi czy też od przyniesionego z rzeki kamienia, wskakiwałem do spływającej za wieczorną zorzę wody.<br> W największej głębinie szedłem do samego dna, starając się dotknąć ilastego piasku, i zaraz wyskakiwałem na powierzchnię wody, i jak witką śmignął, targając garściami zieloną grzywę rzeki, płynąłem na drugą stronę