Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
z jednej, z drugiej
strony kajaka, a raz odwróciwszy na krótko głowę, uśmiechnęła się tymi
wielkimi oczyma do mnie, nie rzuciwszy choćby przelotnym spojrzeniem w
dal, czy gdzieś tam jeszcze płyną za nami te skamlące kajaki. Gdyby nie
miasto, które szło razem ze wzgórzem wzdłuż brzegu, rozświetlając rzekę
jaskrawymi promieniami, odbijającymi się od jego murów, dachów,
iglastych wież kościołów, znaleźlibyśmy się w zupełnej pustce, bo i za
nami, i przed nami tylko rzeka pluszczyła, a z boków wymierzały nam tę
pustkę jej gęste, zielone brzegi.
Wiosło jakby samo, z własnej woli, zelżało mi w rękach i ledwo
muskało po powierzchni wody, co
z jednej, z drugiej<br>strony kajaka, a raz odwróciwszy na krótko głowę, uśmiechnęła się tymi<br>wielkimi oczyma do mnie, nie rzuciwszy choćby przelotnym spojrzeniem w<br>dal, czy gdzieś tam jeszcze płyną za nami te skamlące kajaki. Gdyby nie<br>miasto, które szło razem ze wzgórzem wzdłuż brzegu, rozświetlając rzekę<br>jaskrawymi promieniami, odbijającymi się od jego murów, dachów,<br>iglastych wież kościołów, znaleźlibyśmy się w zupełnej pustce, bo i za<br>nami, i przed nami tylko rzeka pluszczyła, a z boków wymierzały nam tę<br>pustkę jej gęste, zielone brzegi.<br> Wiosło jakby samo, z własnej woli, zelżało mi w rękach i ledwo<br>muskało po powierzchni wody, co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego