świadkiem... Nie raz. Ilekroć napomykałem o odwecie na Sterczach, odmawiał. Drwiąc przy tym i traktując mnie jak głupiego wyrostka. Kategorycznie odmawia pomocy w zemście, ba, nawet Adelę, sam słyszałeś, bagatelizuje, wyśmiewa, stale próbuje odwodzić mnie od jazdy do Ziębic!<br>Koń parsknął i zatupał, jak gdyby udzieliło mu się zdenerwowanie. Reynevan odetchnął głęboko, uspokoił się.<br>- Przekaż mu, Samsonie, niech nie ma żalu. Psiakrew, nie jestem niewdzięcznikiem, zdaję sobie sprawę, ile dla mnie zrobił. Ale chyba tak się właśnie najlepiej odwdzięczę, odchodząc. Sam powiedział: jestem największym ryzykiem. Beze mnie będzie mu łatwiej. Wam obu...<br>Zamilkł. <br>- Chciałbym, byś poszedł ze mną. Ale nie proponuję