bowiem jest chrześcijanami żydowskiego pochodzenia. Odczuwają bolesne rozdarcie, które dobrze oddaje dwuwiersz, jaki usłyszałem kiedyś na przedmieściu Jerozolimy od młodego chłopaka, który wyjechał z Polski: <q>"Mam dwie ojczyzny i obie nie moje. Pierwsza, bom był Żydem; druga, bom jest gojem"</>. W Polsce wytykano mu, że jest Żydem, w Izraelu natychmiast odkryto, że jego ojciec jest co prawda Żydem, ale matka Polką, wobec czego nie mógł on być uznany za Żyda. Coś podobnego odbywa się wśród katolików pochodzenia żydowskiego. Czują, że nie są do końca zaakceptowani przez pozostałych katolików i wiedzą, że są odrzucani przez Żydów. To też jest paradoks: najpierw oczekujemy