w Wólczankę, ale też zrezygnowałem. Już wtedy wiedzieliśmy, że kolejny będzie Żywiec i myślałem o Żywcu. Wtedy ostro spekulowałem obligacjami, tzn. jak ceny na obligacje podskoczyły w momencie, gdy Swarzędz był sprzedawany, to ludzie szukali obligacji. Sprzedałem je za stosunkowo wysoką cenę, po czym jak Swarzędz został sprzedany, to obligacje odkupiłem za cenę znacznie niższą. Przy Wólczance także spekulowałem, czyli nie kupiłem Wólczanki, tylko sprzedawałem obligacje na parę dni przed jej sprzedażą. Taki mniej więcej był kalendarz, że na tydzień przed sprzedażą akcji ceny obligacji rosły. Szczyt następował w trzecim dniu przed sprzedażą, bo wszyscy, którzy chcieli kupić te obligacje uważali