się podzielili swoimi dziećmi, Jaś bardzo przypominał matkę i to radcę wiele razy raniło, ale szczegóły w Ewelinie upodabniające ją do ojca chwytały go za serce. To tak jakby na chwilę wróciła młodość, tamto niezmiernie ciekawe, pasjonujące życie, które zniszczyła tragedia na cmentarzu. Starał się o tym nie nie pamiętać, odsuwać jak najdalej, ale powracało. I co ma teraz począć... Liczył na to, że Ewelina, kiedy się obudzi, nie będzie pamiętała nocnej rozmowy. Była przecież dobrze wstawiona, nic dziwnego, wypiła prawie całą butelkę koniaku. Kiedy zajrzał do niej, spała, ciężko posapując przez sen. Przykrył ją kołdrą, która spadła na ziemię, a