się obaj. Na pożegnanie Edmund długo ściskał mu dłoń, ale radca czuł, że przyjaciel ma mu za złe decyzję jaką podjął w sprawie postrzału. On jednak nie miał najmniejszych skrupułów. To była jego noga. I jego decyzja. <br>Wypisano go wreszcie do domu i, ku jego zdumieniu, zakomunikowano, że do leśniczówki odwieziony zostanie karetką.<br>- Czy wszystkich pacjentów tak traktujecie, czy tylko cywilów? - zażartował w rozmowie z lekarzem, który go wypisywał. Był porucznikiem, radca trafił bowiem, też nie przypadkiem, do szpitala wojskowego. Gdyby to był zwykły wypadek, z pewnością położonoby go w szpitalu w Brzezinach i najprawdopodobniej, biorąc pod uwagę umiejętności prowincjonalnych chirurgów