łóżka obok. - Nawet jakby chcieli cztery razy pod rząd w ten sam półdupek, tobym nie protestował. Aby jeno te pieprzone cyferki się zgadzali.<br>Nie odpowiadał. Nasłuchiwał szeptów dochodzących z każdego zakamarka splądrowanego ciała. Coś nowego, gorącego i oślizłego zaczynało rozchodzić się wzdłuż kości. Było jak silny, coraz silniejszy strumień, który ogarnia wszelkie przeszkody na drodze i układa je siłą nurtu według własnego porządku. Podchodziło pod gardło, na początku nieśmiało, potem w coraz gwałtowniejszych skurczach, powodując niezwykły napływ śliny - kwaśnej, zalewającej krtań, krztuszącej, wdzierającej się do nosa.<br>Jęknął i zwiesił głowę nisko nad podłogą. Myślał, że zaraz zwymiotuje, nie chciał zapaskudzić łóżka