Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 4
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
tego, że jedynym z tych partyjnych jest major G., już nie wiedzieli. Pamiętajcie panowie, jakie to były czasy. Wtedy granice były płynne. Żeby jeszcze bardziej je rozmyć, powołano np. urzędy ds. wyznań. Idąc tam na rozmowę, niby nie szło się do esbecji, a jednak...

A może powinno się jednak wprowadzić ogólną zasadę, może w ogóle nie rozmawia się z diabłem?

- Dziś odpowiedź jest prosta. Ale wtedy? Mnie wzywano do SB już na pierwszym roku studiów. Bogu dziękuję, że się wtedy nie sprzedałem. Bo nie byłem bohaterem. Byłem przestraszony, rozmawiałem z nimi, choć bez żadnych nazwisk, bez zaprzaństwa. Myślałem, że jak nie
tego, że jedynym z tych partyjnych jest major G., już nie wiedzieli. Pamiętajcie panowie, jakie to były czasy. Wtedy granice były płynne. Żeby jeszcze bardziej je rozmyć, powołano np. urzędy ds. wyznań. Idąc tam na rozmowę, niby nie szło się do esbecji, a jednak... &lt;/&gt;<br><br>&lt;who3&gt;A może powinno się jednak wprowadzić ogólną zasadę, może w ogóle nie rozmawia się z diabłem?&lt;/&gt; <br><br>&lt;who4&gt;- Dziś odpowiedź jest prosta. Ale wtedy? Mnie wzywano do SB już na pierwszym roku studiów. Bogu dziękuję, że się wtedy nie sprzedałem. Bo nie byłem bohaterem. Byłem przestraszony, rozmawiałem z nimi, choć bez żadnych nazwisk, bez zaprzaństwa. Myślałem, że jak nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego