Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Malińskim. Nie rozumie mojego stanowiska. Namawia, żebym się zastanowił, rozważył, depeszował do ojca. Podejrzewa, że coś ukrywam. Na przykład, że odmówiłem z obawy o stan fizyczny ojca. O klimat, warunki zdrowotne, choroby, na które łatwo zapaść człowiekowi starszemu, nie zaprawionemu do życia w koloniach. Zapytuje, ile lat liczy sobie mój ojciec.
- Sześćdziesiąt - mówię.
- O, to nawet trochę starszy ode mnie!
Potem wywiaduje się o konstytucję ojca, czy silna, czy nie. - Mniej więcej jak moja - odpowiadam.
- W takim razie rzeczywiście trzeba pomyśleć o czym innym.
Rozstajemy się zaraz za Tybrem.
- Proszę się tu zatrzymać - oznajmiam. - A co tu jest takiego? - zapytuje.
Wyciągam
Malińskim. Nie rozumie mojego stanowiska. Namawia, żebym się zastanowił, rozważył, depeszował do ojca. Podejrzewa, że coś ukrywam. Na przykład, &lt;page nr=146&gt; że odmówiłem z obawy o stan fizyczny ojca. O klimat, warunki zdrowotne, choroby, na które łatwo zapaść człowiekowi starszemu, nie zaprawionemu do życia w koloniach. Zapytuje, ile lat liczy sobie mój ojciec.<br>- Sześćdziesiąt - mówię.<br>- O, to nawet trochę starszy ode mnie!<br>Potem wywiaduje się o konstytucję ojca, czy silna, czy nie. - Mniej więcej jak moja - odpowiadam.<br>- W takim razie rzeczywiście trzeba pomyśleć o czym innym.<br>Rozstajemy się zaraz za Tybrem.<br>- Proszę się tu zatrzymać - oznajmiam. - A co tu jest takiego? - zapytuje.<br>Wyciągam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego