Dorota nie zauważyła <br>kryjówki, a chodziła do drewutni bodaj raz dziennie. To <br>dziadek nocą, w czasie burzy, sprowadził do Chany doktora <br>Brzezińskiego, wcale nie będąc pewnym, czy doktor zechce <br>go słuchać i narażać się. To dziadek <br>wyniósł z domu przemyślnie i genialnie wszystko, co <br>tamtym mogło być potrzebne: koce, ciepłe okrycia (swój <br>kożuch i wilczurę proboszcza), swetry, pani Doroty ciepłą <br>chustę, Pismo święte dla Joela Neumana... I nie wydało <br>się, choć pani Dorota pierwsza wpadła na trop dziadka <br>poczynań, a potem od doktora dowiedział się proboszcz. <br>To dziadek wciągnął ich troje do "swojej zabawy <br>w konspirację". Z dwunastym punktem przysięgi, że