wina,<br> Spożyj ze mną ze trzy śpichrze chleba -<br> Żmudna droga prowadzi do nieba,<br> Wdziej na głowę tę czapkę z atłasu,<br> By cię skwar nie odurzył zawczasu,<br> Lud się kwapi, dojrzewa Nowina,<br> Święty Szczurze, wybiła godzina!"<br><br> Szczur dumnie wyprężył grzbiet,<br> Szedł za mną, przez góry szedł,<br>Toczył ciało swe nad las olbrzymiejące,<br>Brnął po schodach w wielkim znoju trzy miesiące,<br>Ku tej górze zapatrzonej w wieczne słońce,<br>Niknął we mgle, co w niej zaświat się zaczyna,<br>Jeno ogon zwisał w dół, jak złota lina.<br> Zaszemrał wylękły lud:<br> "Mów, gdzieżeś zapodział cud?<br> Omamiłeś nas wierutną złudą;<br> Oddaj Szczura nam, smorgońska dudo!"<br> Otoczyli święty