mnie przez morza na rozboje i podboje,<br>Żebyś w ciemność wytężała dwie źrenice nieomylne.<br><br>Słońce za dnia białą skórę jak żaglowe płótno spali,<br>Usta twoje łaknąć będą, deszcze spłuczą twe bezwstydy,<br>Ręce w sznury się obrócą, bicie serca - w tętno dali,<br>Byśmy razem odkrywali niewiadome Atlantydy.<br><br>Niech dzieczęce twe golenie omotają maszt koronny,<br>Niech kolana twe rozpięte pomyślniejszą węszą wieję,<br>Byśmy razem popłynęli w burz kołowrót monotonny,<br>W burz kołowrót i bezpowrót, gdzie korsarski dech truchleje.<br><br>Wiem, że jesteś nawałnicą, wiem, że będziesz mną miotała<br>Ku zagładzie wiekuistej, w którą morze wtajemnicza;<br>Jesteś tą, co mnie wyniesie nienawiścią swego ciała<br>Na