z kuchnią, a może nawet dwa pokoje?<br> Osiedle z lewej strony zbliżało się, rosło w oczach. Wie= działem, że to nie jest jeszcze cel naszej podróży, ale wpatrywałem się w krajobraz z tą nieco sztuczną, czasem bezradną ciekawością, której niechcący podlegamy, zwiedzając obce kraje. Widok miasteczka rozwijał się i zmieniał, opadał i podnosił, przesuwał z jednej strony drogi na drugą. Miasteczko składało się ż dwóch jakby zupełnie nie mających ze sobą związku części. Nie było między nimi żadnego przejścia, żadnego pokrewieństwa: trzy białe, wysokie, wielopiętrowe drapacze chmur, osłonięte z jednej strony rzędem smukłych, obcych w tym krajobrazie włoskich topoli - w bliskim