Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Nie znajdując słów pocieszenia, bąknąłem półgębkiem:

- Pójdę już, proszę pani...

- Czekaj... Waniuszka idzie... Słyszysz, jak gwiżdże?

Wania wbiegł tupiąc podkutymi butami. Spojrzał na mnie zdziwiony...

- Leć do domu! Spotkałem w aptece Aniutę... Twoja matka zachorowała...

46. CHOROBA

W sypialni rodziców, mieszczącej się w narożniku podobnym do wieżyczki o wąskich oknach, operuje słońce. Rolety są zapuszczone, ale upał jest nie do zniesienia. Przy łóżku matki siedzi doktor Karawajew i robi zastrzyk.

Po ciężkim ataku kamieni żółciowych nastąpiło rozlanie żółci.


Matka wygląda jak wysmarowana jodyną. Żółtą ma twarz, ręce, oczy...

Stan pogarsza się z dnia na dzień. Temperatura nie spada. Zastrzyki morfiny uśmierzają
Nie znajdując słów pocieszenia, bąknąłem półgębkiem:<br><br>- Pójdę już, proszę pani...<br><br>- Czekaj... Waniuszka idzie... Słyszysz, jak gwiżdże?<br><br>Wania wbiegł tupiąc podkutymi butami. Spojrzał na mnie zdziwiony...<br><br>- Leć do domu! Spotkałem w aptece Aniutę... Twoja matka zachorowała...<br><br>&lt;tit&gt; 46. CHOROBA&lt;/&gt;<br><br>W sypialni rodziców, mieszczącej się w narożniku podobnym do wieżyczki o wąskich oknach, operuje słońce. Rolety są zapuszczone, ale upał jest nie do zniesienia. Przy łóżku matki siedzi doktor Karawajew i robi zastrzyk.<br><br>Po ciężkim ataku kamieni żółciowych nastąpiło rozlanie żółci.<br><br><br>Matka wygląda jak wysmarowana jodyną. Żółtą ma twarz, ręce, oczy...<br><br>Stan pogarsza się z dnia na dzień. Temperatura nie spada. Zastrzyki morfiny uśmierzają
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego