razem. Nie mieliśmy już odwrotu - to znaczy myślę, że gdyby nie było innej możliwości, zabralibyśmy się do odwalania tych kamieni. Nawet Antoine rzucił taką propozycję, ale oboje z Julesem uznaliśmy tę lawinę za sygnał, że nie powinniśmy wracać. Więc poszliśmy dalej.<br>Sporo się od nich, co prawda, nasłuchałam niezbyt sympatycznych opinii o moim rozumie, nawet się z nimi częściowo zgadzałam, ale coś mnie pchało w głąb tej góry. No i po prawie godzinie coraz trudniejszego podejścia doszliśmy, proszę pana, do tej głównej sali. Latarki świeciły coraz słabiej, ale i tak wystarczająco, by się przekonać, że to jest właśnie to miejsce. Musieliśmy