Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
powietrze, pomylił się i zaczął odkreślać czerwoną kredą na kantach.
- Ile ma być?
- Sto dziewiętnaście.
- Jest sto dwadzieścia trzy. Tyłki was świerzbią. Kto konwojent?
- Ja.
- Furmani, zwalać deski. A ty chodź na wartownię. - Jurkowi wyschło w gardle. Strach obudził się w brzuchu. "Będą bić.
Furmani nie kradli, ponieważ byli dobrze opłacani, pomylił się komendant".
W wartowni, śmierdzącej dziegciem, siedziało na ławie kilku folksdojczów osowiałych, rozprażonych lenistwem. Poderwali się na widok przywódcy. Minął ich i wepchnął Jurka do pokoiku, który sam zajmował. Później ryczał długo i nudnie, gęsto przeklinając. Wreszcie podniósł nad głową pejcz i świstał nim łakomie w powietrzu.
Jurek nie
powietrze, pomylił się i zaczął odkreślać czerwoną kredą na kantach.<br>- Ile ma być?<br>- Sto dziewiętnaście.<br>- Jest sto dwadzieścia trzy. Tyłki was świerzbią. Kto konwojent?<br>- Ja.<br>- Furmani, zwalać deski. A ty chodź na wartownię. - Jurkowi wyschło w gardle. Strach obudził się w brzuchu. "Będą bić.<br>Furmani nie kradli, ponieważ byli dobrze opłacani, pomylił się komendant".<br>W wartowni, śmierdzącej dziegciem, siedziało na ławie kilku folksdojczów osowiałych, rozprażonych lenistwem. Poderwali się na widok przywódcy. Minął ich i wepchnął Jurka do pokoiku, który sam zajmował. Później ryczał długo i nudnie, gęsto przeklinając. Wreszcie podniósł nad głową pejcz i świstał nim łakomie w powietrzu.<br>Jurek nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego