Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
dłuższą chwilę w naiwnej nadziei, że Polek rozmyśli się i wróci. Potem ułożył się na piaszczystej łasze nie dokończonego nasypu nie dokończonej drogi, prowadzącej donikąd, i jął pisać palcem na ziemi. Polek przebiegł kłusem łąki i tor kolejowy, szerokim łukiem ominął Dolne Młyny i jął wspinać się lesistym zboczem nie opodal klasztoru. Przed nim wąską ścieżką szedł ktoś powoli, kopiąc przed sobą czerwoną szyszkę. Postać ta była odziana w wyszarzałą kurtkę kolejarską i mocno sfatygowane bryczesy, nie zasznurowane i dość niechlujnie w obarzankach spadające na bose stopy.
- Bocian! Czekaj! - krzyknął Polek. - Do budy idziesz?
- Mh - odpowiedział chmurnie elegant.
- Wszyscy urwali się
dłuższą chwilę w naiwnej nadziei, że Polek rozmyśli się i wróci. Potem ułożył się na piaszczystej łasze nie dokończonego nasypu nie dokończonej drogi, prowadzącej donikąd, i jął pisać palcem na ziemi. Polek przebiegł kłusem łąki i tor kolejowy, szerokim łukiem ominął Dolne Młyny i jął wspinać się lesistym zboczem nie opodal klasztoru. Przed nim wąską ścieżką szedł ktoś powoli, kopiąc przed sobą czerwoną szyszkę. Postać ta była odziana w wyszarzałą kurtkę kolejarską i mocno sfatygowane bryczesy, nie zasznurowane i dość niechlujnie w obarzankach spadające na bose stopy.<br>- Bocian! Czekaj! - krzyknął Polek. - Do budy idziesz?<br>- Mh - odpowiedział chmurnie elegant.<br>- Wszyscy urwali się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego