wyciągając z kieszeni <foreign lang="lat">corpus delicti</>. - Myślę, że powinna pani tego posłuchać. Ale nie to jest najgorsze.<br>- Nie? - jęknęła Gabrysia.<br>- Nie to. One mi uciekły przez dwie jezdnie koło kościoła, i to na czerwonym świetle, w pełnym ruchu! Wyciągnąłem je w ostatniej chwili spod autobusu!<br>Gabrysia, ta silna, pogodna, zrównoważona, ta opoka, ta podpora całej rodziny, jej fundament i cement zarazem, zachwiała się w posadach i poczuła, że musi usiąść. Jeśli ona cokolwiek wiedziała o omdleniach - to chyba właśnie coś takiego jej groziło. Nie mówiąc już ani słowa, macając ręką po ścianie, Gabriela <page nr=85> przeszła pomiędzy regałami pełnymi książek - do kuchni. Tam usiadła