władzy czy też bez jej udziału, były uciążliwe, ale w sumie niewielkie, wszystko wydawało się do naprawienia. Założyliśmy wtedy takie nieformalne ugrupowanie trzydziestolatków, ludzi, którzy zdobyli w czasach komuny wyższe wykształcenie, zajmowali jakie-takie stanowiska i byli w swoich dziedzinach fachowcami. Spotykaliśmy się co tydzień przeważnie w prywatnych domach by opracowywać i prezentować raporty o stanie rzeczy w różnych dziedzinach życia naszego miasta, jednocześnie proponując zmiany w jego funkcjonowaniu. Etnografowie i malarze, muzealnicy i nauczyciele, pisarze i dziennikarze, sportowcy i architekci... Niejeden miał za sobą okres współpracy z władzą, choć czerwone legitymacje już dawno powędrowały do kosza. Niektórzy poszukiwali swego miejsca