Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
rękę i prawdopodobnie zgniecione żebra. Sanitariuszki obmyły ją, lekarz ujął rękę w łubki i nałożył bandaże. O gipsie nie było mowy. Tak poznaliśmy Klarę.
Pod koniec roku spotkałem ją w kawiarni "Boccaccio". Siedziała w towarzystwie adwokata Romanowskiego, z którym niegdyś przemierzałem Tatry i który podczas wspinaczki wyratował mnie z ciężkiej opresji. Podszedłem, żeby się z nim przywitać. Klary nie poznałem. Romanowski mnie przedstawił.
- To przecież pan - powiedziała Klara - a raczej jeden z panów. Wtedy sądziłam, że dwoi mi się w oczach. Byliście tak do siebie podobni. Zapewne bracia. Mam wobec panów nie spłacony dług wdzięczności.
Nie poznawałem jej w dalszym ciągu
rękę i prawdopodobnie zgniecione żebra. Sanitariuszki obmyły ją, lekarz ujął rękę w łubki i nałożył bandaże. O gipsie nie było mowy. Tak poznaliśmy Klarę.<br>Pod koniec roku spotkałem ją w kawiarni "Boccaccio". Siedziała w towarzystwie adwokata Romanowskiego, z którym niegdyś przemierzałem Tatry i który podczas wspinaczki wyratował mnie z ciężkiej opresji. Podszedłem, żeby się z nim przywitać. Klary nie poznałem. Romanowski mnie przedstawił.<br>- To przecież pan - powiedziała Klara - a raczej jeden z panów. Wtedy sądziłam, że dwoi mi się w oczach. Byliście tak do siebie podobni. Zapewne bracia. Mam wobec panów nie spłacony dług wdzięczności.<br>Nie poznawałem jej w dalszym ciągu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego