hierarchia kościelna to jedno; ta zaś, pośrednicząc między człowiekiem a Bogiem, jest rozdawczynią łask, nieomylną przewodniczką, wyprowadzającą ludzkość z mroków grzechu i potępienia"</>1.<br> Robinson, odradzający się moralnie na dziewiczym pustkowiu, którego dotknęła chyba tylko stopa ludożercy, zamiast zdziczeć i wpaść w stan tępoty, jest z punktu widzenia katolickiego nieludzki, osiąga szczyty dostępne tylko eremitom ozdobionym aureolą świętych. Wśród kultur i narodów, mających skłonność do uważania indywiduum za cząstkę całości, czy to kultur religijnie czy laicko społecznych - powieść o Robinsonie nie mogłaby powstać2.<br> Pisarzom ducha protestanckiego, przejętym w stopniu o wiele silniejszym niż pisarze katoliccy misją umoralnienia, szukającym w człowieku wrodzonych